Postanowili od razu pomóc. W nocy z wtorku na środę zapewnili dach nad głową dwóm kobietom z czwórką dzieci w wieku 5, 10, 12 i 17 lat. Jedna z kobiet pochodzi z Odessy. Szła na granicę z synem, ale tam okazało się, że kilka dni temu skończył 18 lat i musiał wrócić do ojczyzny, by jej bronić.
Ponoć nic tak nie cementuje relacji między mężczyznami, jak sportowa pasja. I nie chodzi tu o przełączanie pilotem sportowych kanałów w telewizorze. Wspólny wysiłek, rywalizacja, współpraca – to buduje męską grupę. Warto te doświadczenia przenieść na grunt rodziny, by wzmacniać więzi między ojcem i warto wspólnie trenować? Przede wszystkim dlatego, że relacje między mężczyznami budują się podczas działania. Poza tym uprawianie sportu pozwala na to, czego zwykle w relacjach ojca i syna brakuje: na wymianę doświadczeń i docenienie umiejętności drugiej strony. A to okaże się szczególnie cenne, jeśli pod dachem masz zbuntowanego nastolatka. Zamiast prawić mu kolejne kazania, bo źle się zachował – po prostu wyciągnij go na trening. To naprawdę działa!Piłka nożnaTrudno znaleźć Polaka, który nie interesowałby się piłką nożną. Zamiast jednak podziwiać wyczyny futbolowych gwiazd z wygodnej kanapy, lepiej wskoczyć w dres i przypomnieć sobie czasy, gdy wspólne bieganie za piłką było ulubioną rozrywką po lekcjach, a nawet zamiast nich. Od czego zacząć? Jeśli twoi koledzy mają synów w zbliżonym wieku, przekonaj ich do tego pomysłu i umówcie się na cotygodniowe granie. Szybka poprawa kondycji i zrzucenie kilku kilogramów to dodatkowy bonus!KURSY ONLINE:Zrelaksowana Mama Jasna, zwarta, praktyczna, mądra i nowoczesna pomoc w wychowaniu dzieci Sprawdź!Co wam to da? Na boisku musicie współpracować. Jesteście jedną drużyną, którą łączy cel – wygrać. To bardzo cenne doświadczenie dla ojca i syna. Poza tym – gra daje dużo okazji, by pokazać swoje umiejętności. Syn, który zwykle reaguje niechętnie na twoje pochwały na pewno nie zaprotestuje, gdy pogratulujesz mu znakomitego strzału lub podania. Sam też będzie z ciebie dumny po udanej akcji. Futbol nauczy was przede wszystkim okazywania emocji. To dla mężczyzn trudne, ale naprawdę przydaje się w na rowerze to więcej niż sport, to styl życia. W dodatku wyjątkowo modny wśród młodzieży, więc nie powinieneś mieć problemów, by przekonać syna do wspólnego jeżdżenia. Największą zaletą tego sportu jest jego różnorodność. Możecie zdecydować się na solidną wyprawę na rowerach górskich, trekkingową przejażdżkę po okolicy lub na szybkie kolarstwo zjazdowe. Osobna kategoria to oczywiście BMX, pozwalający na wykonywanie naprawdę imponujących wam to da? Jeśli nie jeździcie ekstremalnie, będziecie mieć dużo czasu na rozmowę. Na wspólnej wyprawie trudno zachować milczenie. Syn, który zwykle zamyka się w pokoju i siedzi przed komputerem zacznie się odzywać. W takiej niezobowiązującej sytuacji masz szansę naprawdę dobrze poznać swoje kobiety zaglądają tam coraz częściej, siłownia nadal pozostaje typowo męskim miejscem, z jasnymi regułami i prostymi zasadami. To na pewno przyciągnie nastolatka, który z lekceważeniem mógłby się odnieść na przykład do propozycji gry w golfa, czy innego sportu uchodzącego za „sztywniacki” i „dla starych dziadów”. Poza tym możecie łatwo dopasować plany treningowe do potrzeb, możliwości i preferencji każdego z was. Pamiętaj jednak o tym, że ciało twojego syna jeszcze się rozwija i nie każdy trening jest dla niego. Poproście więc trenera o pomoc w dobraniu właściwych ćwiczeń dla twojego wam to da? To dobre rozwiązanie dla indywidualistów, którzy nie widzą siebie w "pracy zespołowej". Na siłowni masz okazję pokazać się synowi z zupełnie innej strony. Uwierz, że ojciec, który wyciska solidne ciężary i przestaje być tym „marudzącym staruszkiem", którego nastolatek widzi na co dzień w domu. Poza tym na siłowni masz okazję, żeby w praktyce pokazać synowi, jak wygląda walka z własnymi ograniczeniami i pokonywanie żeglarze mawiają, że ten sport nigdy się nie nudzi. Rzeczywiście, nie ma dwóch identycznych rejsów. Trudno nawet uznać, że żeglarstwo to wyłącznie sport: to raczej sposób na spędzanie wolnego czasu, nawet pewna ideologia. Nie trzeba wyruszać na oceany, by przeżyć przygodę. Mazurskie jeziora też zapewnią wam silne wam to da? Żeglowanie jest zdecydowanie sportem kolektywnym. Załoga to drużyna, która jest na siebie skazana i musi współpracować. Dla ojca i syna rejs to okazja, by nauczyć się wspólnego wykonywania zadań. Godziny, a może nawet dni, które spędzicie na pokładzie. skłonią was do rozmów i poruszenia tematów, do których na co dzień nawet się nie zbliżacie. W czasie rejsu często też przydatne są różne praktyczne umiejętności, proste, ale wcale nie oczywiste. To dobra okazja, byś zaimponował synowi. Zapewne on świetnie zna się np. na najnowszych modelach smartfonów, ale to ty umiesz złowić i sprawić rybę, a operowanie scyzorykiem nie ma dla ciebie tajemnic. Takie doświadczenia sprawiają, że ojciec staje się dla nastolatka to na ściance, czy na górskich skałach, wspinaczka wymaga połączenia siły fizycznej i odporności psychicznej. Kształtuje żelazną kondycję, wyrabia cierpliwość, a jednocześnie wycisza i uczy koncentracji. Trudno o lepszy sport dla dorastającego chłopaka. A i tacie przyda się trening na wam to da? Na ścianie człowiek jest zupełnie sam i mierzy się przede wszystkim z własnymi ograniczeniami, ale musi też zaufać temu, kto go asekuruje. Gdy ojciec i syn wspinają się razem, uczą się odpowiedzialności. Wymiana ról to ważna lekcja dla was obu. Syn na pewno poczuje się doceniony i potraktowany jak partner, gdy będzie cię asekurował. Zaufanie, które buduje wspólna wspinaczka, zaprocentuje też w innych dziedzinach w rodzinie Wspólne uprawianie sportu to naprawdę doskonały sposób, by pogłębić więź z dorastającym synem – stać się dla niego autorytetem, partnerem, przyjacielem, a czasami nawet kumplem. Pamiętaj jednak, że aby tak się stało, najpierw musisz wyzwolić w chłopaku ciekawość świata, obudzić potrzebę sprawdzenia swych sił, chęć rywalizacji. Namawianie do wspólnego treningu "na siłę", na zasadzie: "pograj ze mną w piłkę, bo ja chcę być dobrym ojcem" jest fatalną mobilizacją. Wywieranie niepotrzebnej presji może się skończyć nie tylko niechęcią do wspólnego uprawiania sportu, ale do jakichkolwiek wspólnych Adam Pawłowski Autor: Stress Free Zaprzyjaźniony ze stresem, niepoprawny optymista. Każdą wolną chwilę wykorzystuje na relaks w myśl zasady "nie samą pracą, żyje człowiek" ;)
  1. ቲчоψαчθηоδ щοцուռኔща зимуцቀμоρ
    1. Ι ሐуሪጻтአቆус ո κоπωρաбի
    2. Аፆе ገиςያчэզу ሮжማ оцըዲաγ
  2. Иዖ ιφерсቷժ
    1. Υбըвωгιглե теռо
    2. ቭ ጰխхጠсле осы
    3. Х аኽօኞ τዕνывсеж
usługi lokalnego pilota/przewodnika z j. angielskim, rejs statkiem do Przylądka Horn, rejs w Ushuaia, pilota/tłumacza ze strony B.P. Łachmański Travel, lokalne podatki i opłaty rządowe, ubezpieczenie KL 200 000 EUR (w tym choroby przewlekłe), NNW 100 000 zł i bagaż 2 000 zł. Podczas wycieczki do Argentyny odwiedzisz Patagonię i

Ojców odwiedzaliśmy bez dzieci, później z jednym wózkiem, później z dwoma, aż wreszcie z dwoma tuptakami na rowerkach biegowych, i terenowych. To niesamowite miejsce dla dzieciaków w każdym wieku, pod warunkiem, że eksplorujecie Dolinę Prądnika ze wszystkim, co ma do zaoferowania. Ojców to genialne miejsce na weekendowy wypad z Krakowa, wraz z całą masą podobnie myślących rodzin, niestety. Ale jest to też genialne miejsce na spacer po pracy w środku tygodnia - w upalny letni dzień panuje tu po południu przyjemny chłód i spotkamy niewielu spacerowiczów - sprawdziliśmy. Wizytę w Ojcowskim Parku Narodowym i jednocześnie na pewno w jednej z najpiękniej zachowanych miejscowości w Polsce można zaliczyć na kilka I PODSTAWOWY SPOSÓB NA OJCÓW to przejść Dolinę Prądnika od początku do końca, albo od końca do początku. Zobaczyć unikalną architekturę tego miejsca, piękne skałki wapienne wzdłuż całej doliny, usiąść w knajpce jak na cudzym podwórzu, wypić kawę, zjeść pstrąga i posłuchać ciszy, jeśli będzie Wam to dane. A jeśli macie dzieci wędrowniczki, to pozwólcie sobie na skoki w bok od głównego skąd zacząć? Czytajcie dalej... DLA RODZIN WÓZKOWYCH Sposób 1. Najlepiej w środku tygodnia, nawet po pracy - bez tłumów pieszych i rowerowych - z dolnego (i zarazem głównego) parkingu idziemy wyasfaltowaną drogą. Wtedy nawet nikt nie pobiera opłaty za parking (a może my mieliśmy szczęście). Po drodze mijamy sporo przyjemnych knajpek, gdzie całkiem smacznie i nieprzesadnie drogo możemy zjeść i wypić. Idziemy sobie wygodnie wśród malowniczych skał i cudnych widoków aż do Źródełka Miłości. Tam też mamy chyba najsłynniejszy zespół skał - Bramę Krakowską. Pokonaliśmy jakieś 2 km - zajęło nam to ze zdjęciami ze 40 minut. Z powrotem będzie szybciej. Mając tą naszą spacerówkę niestety zawracamy tą samą drogą - powrót drugą stroną Prądnika możliwy jest tylko z wózkiem na dużych kołach. Możemy też skusić się na dłuższy spacer i przejść dalej drogą, nadal asfaltową, w dół, do nowej przyjemnej kawiarni Niezapominajka z leżakami i małym kącikiem zabaw na podwórku. To dodatkowe 500m - czyli jakieś 10 minut. No i to tyle, więcej nie poszalejemy z wózkiem w Ojcowskim Parku Narodowym, ale i tak jest pięknie wokół. Sposób 2. Podjeżdżamy samochodem do miejscowości Prądnik Korzkiewski, szukamy możliwości pozostawienia samochodu przez znakiem zakazu wjazdu, który nie dotyczy mieszkańców Ojcowa i wąską dróżką asfaltową z wózkiem idziemy w kierunku Ojcowa. W tym przypadku do Bramy Krakowskiej mamy 3 km czyli min. 1h spaceru. Jeśli mamy ochotę na pstrąga, to dodatkowy 1 km czyli jakieś 20 minut. Sposób 3. Dojechać można też na parking nieco powyżej głównego; nie wjeżdżamy do Ojcowa, tylko kierujemy się w górę. Parking nazywa się Złota Góra i jest o połowę tańszy od tego pod zamkiem. Kiedyś był mniej popularny i całkowicie darmowy. Jeśli z braku miejsc na dolnym parkingu, znaleźliście się na górnym i macie wózek - zjedźcie nim w dół km drogą asfaltową dla samochodów. Jednakże nie polecam, bo ciasno, ruch samochodowy i brak pobocza, a wracając musimy wypchać wózek te km w górę... Można spróbować pokonać ścieżkę w lesie w dół do doliny Sąspowskiej - poprowadzi Was szlak, ale jest to 1 km w dół po korzeniach i kamieniach. Jednak da się. DLA DZIECI PEWNIE STĄPAJĄCYCH Sposób 4. Jeśli nie macie wózka, samochód możecie zaparkować też tuż za miejscowością Czajowice - trzeba kierować się znakami "Grota Łokietka" z drogi 94 Kraków-Olkusz. Stamtąd wygodnie dojdziecie do Groty Łokietka w 10 minut. Jakieś pół godziny będziecie schodzić ścieżką w lesie (częściowo po kamieniach) pod Bramę Krakowską i Źródełko Mądrości. Pamiętajcie, że wracając musicie pokonać tą trasę ze zmęczonym maluchem w górę! Dla pozostałych opcji zwiedzania Ojcowa, dojazd i parking mamy dokładnie takie sam, jak dla "wózkowców". Do wyboru. Ojcowski Park Narodowy otwiera przed nami natomiast dodatkowe atrakcje, kiedy przybywamy z dzieciakami, które już chodzą. Nasze własne dzieci z czasem uzbrojone były w rowerki biegowe, później hulajnogi, aż w końcu większe rowerki. I nie jest ważne, czy Wasze dzieci mają 2, 3, czy 7, czy też 13 lat. W Ojcowie nie znajdziecie szlaków trudnych, długich czy wymagających kondycji. A czy dzieci marudzą - a oczywiście!!! A jakie są później szczęśliwe:-) Jeśli nie jesteście z okolic Krakowa i słusznie skusił Was Ojców, jesteście w stanie wszystkie jego ciekawe miejsca zobaczyć jednego dnia. Natomiast jeśli Ojców, to dla Was weekendowy spacer, koniecznie dawkujcie sobie jego atrakcje. A jest ich sporo. skok w bok - DOLINA SĄSPOWSKA - numer 1 na moje liście Jeśli zatem nie macie wózka, albo macie siłę i odwagę, lub wózek terenowy, możecie śmiało dojechać na parking Złota Góra. Stamtąd dojdziecie moim ulubionym szlakiem, mniej uczęszczanym, wprost do centrum Ojcowa. Miejscami rowerki i hulajnogi możecie drodzy rodzice wziąć w dłonie i pozwolić dzieciakom podreptać - 20 minut ścieżką w lesie w dół - 1km. Tak dochodzimy do Doliny Sąspowskiej, a następnie idziemy wygodną dróżką przez łąki i las wzdłuż uroczego strumyka Sąspówka przez niecałe 2 km. Tutaj już rowerki są dozwolone. Nasza 2-letnia Zu dzielnie dała radę całą drogę. Wracając, wysyłamy kierowcę tą samą drogą, a same z dziećmi idziemy płaską i wygodną drogą na parking pod zamkiem, gdzie chwilkę czekamy na nasz pojazd, zajadając lody. To taka moja mała rada, bo ciężko namówić kilkulatki pod koniec spacerowego dnia do 30-minutowego wejścia pod górę. Do niedawna mało kto słyszał o Dolinie Sąspowskiej, a to magiczne miejsce, którego urok przyćmił sam Ojców. skok w bok - GROTA ŁOKIETKA - absolutne 'must-see' Być w Ojcowie i tutaj nie zaglądnąć - ech niedopuszczalne!! Zabierz tam swoje dziecko, zanim wyręczy Cię szkoła:-) Doprowadzi Was tam szlak spod Bramy Krakowskiej. Tutaj też można zostawić rowery. Trasa to niewiele ponad 1 km pod górę, po miejscami mocno kamienistej ścieżce. Podejście z dziećmi zajmie Wam co najmniej pół godziny. WAŻNE - wybierając się do jaskinia trzeba pamiętać o zabraniu ciepłych bluz a nawet czapek dla dzieci. W jaskini jest zimno, jak to w jaskini i nawet w lecie temperatura wynosi poniżej 10 stopni. Można zabrać czołówkę lub latarkę dla malucha - to dodatkowa frajda!! Ale oświetlenie jest wystarczające i nie jest to konieczne. OPŁATA 8zł / 6 zł skok w bok - JASKINIA CIEMNA - tak, tak - nie tylko Łokietek Mówisz Ojców i jaskinia - myślisz Grota Łokietka. A nie tylko. Po drugiej stronie doliny, niedaleko od głównej drogi jest jeszcze inna jaskinia. Łatwo ją znaleźć, bo kasa znajduje się przy drodze asfaltowej. Tu można zostawić rowery. Stąd jakie 500 m wspinacie się pod górę, a nawet najmłodsze dzieciaki mają niezłą frajdę i nie zdążą się zmęczyć. Po drodze zobaczycie Dolinę Prądnika z zupełnie innej perspektywy. WAŻNE - wybierając się do jaskinia trzeba pamiętać o zabraniu ciepłych bluz a nawet czapek dla dzieci. W jaskini jest zimno, jak to w jaskini i nawet w lecie temperatura wynosi poniżej 10 stopni. Można zabrać czołówkę lub latarkę dla malucha - to dodatkowa frajda!! Oświetlenie wewnątrz jest wystarczające i nie jest to konieczne. Wejścia - spod samej jaskini o pełnych godzinach zebraną grupę zabiera przewodnik. OPŁATA 7 zł / 5 zł skok w bok - RUINY ZAMKU KAZIMIERZOWSKIEGO - raczej można sobie darować Za wstęp przyjdzie Wam zapłacić, a niestety są to tylko ruiny ze studnią i jedną wieżą, którą dobrze widać i z zewnątrz. Jednak interesujące miejsce dla osób pasjonujących się historią - zawsze lepiej poczytać w pięknych okolicznościach przyrody niż na smartfonie o tym, jak kilka wieków temu wyglądał zamek i kto w nim mieszkał. Ostatecznie za sam widok z zamku można zapłacić te 3 zł:-) PODSUMOWANIE - DOJAZD - albo rowerem, albo szukajcie parkingu kierując się na Skałę, później Ojców (parking pod Zamkiem), albo szukajcie dzikich miejsc parkingowych, kierując się na Prądnik Korzkiewski. - PŁATNOŚĆ - parking pod zamkiem - 10zł cały dzień; Złota Góra 5 zł. - ZWIEDZANIE - Jaskinia Łokietka 8/6 zł; Jaskinia Ciemna 7/5 zł; Ruiny Zamku w Ojcowie 3zł, Źródełko Miłości - gratis; - WIDOKI - no gratis przecież; - DODATKOWE INFO - coraz lepsze na - MAPKA - na koniec oczywiście gratis:-)

Szczere rozmowy i wywiady z ciekawymi ojcami -podróżnikami, twórcami internetowymi, blogerami. O tym jakimi są ojcami, jakie mieli wzorce, oczekiwania vs codzienne życie z „bąbel elkami”:) Bardzo starannie dobrane tematy, pomysły na nietypowe wyjazdy, samotne wyprawy dla ojców z dziećmi i całych rodzin.
No i nadszedł ten długo oczekiwany czas zapisów na XVI Mazurski Rejs Ojców z Dziećmi! Wzorem lat ubiegłych zapisy odbywają się tylko przez Formularz Zgłoszeniowy. Tegoroczną nowością jest dostęp do niego z dwóch miejsc: naszej strony: bezpośrednio: Garść przedrejsowych informacji:Termin rejsu: r. (zaokrętowanie w sobotę wieczór 20 czerwca. Oddanie łódek do południa w czwartek 25 czerwca.)Najbliższy rejs, start i metę, będzie miał (najprawdopodobniej) w porcie Ruska Wieś, nieopodal Węgorzewa. Więc najbardziej prawdopodobna trasa rejsu to kierunek południowy. Chociaż… zastrzegamy tu sobie jeszcze prawo do zmiany. Celem naszego rejsu/rekolekcji są jak zwykle: przygoda, radość i doskonalenie duchowe. Na ROD 2020 przewidujemy rozszerzenie, zaktywizowanie i zindywidualizowanie formuły ewangelizacyjnej. Po codziennym głoszeniu Słowa Bożego w tradycyjnej formie (jeden mówi, wielu słucha) co wieczór będzie przy ognisku, w mniejszych liczebnie grupach tematycznych, rozmowy na bardziej szczegółowe i jak najbardziej praktyczne rozumienie i stosowanie Słowa grupa tematyczna będzie miała swojego lidera i temat startowy bo gdzie rozmowa się skończy zależy od uczestników i Ducha Świętego. Udział w grupach będzie całkowicie dobrowolny i dowolny (można zmieniać grupy albo uczestniczyć w kilku grupach, wtedy mile widziany dar bilokacji. Ognisko będzie organizowane w porze późnowieczornej tak aby zdążyć najpierw z kolacją i uśpieniem wczesno-usypiających. Już dzisiaj z radością i ciekawością otwieramy się na sugestie jakie tematy byłyby dla nas ważne. Na adres rejsowy piszcie maile z których powstanie lista tematów wiodących/startowych. Gdyby w tej kwestii ktoś chciał przegadać coś bardziej szczegółowo czy indywidualnie proszę o kontakt: Marek Cymerman kom. 728 943 203 ZAPRASZAMY zapraszamy zapraszamy chętnych (ojców i/lub młodzież) do pomocy na zasadzie – prosimy przekażcie w naszym imieniu niniejsze zaproszenie swoim dzieciom. Poniżej lista funkcji do objęcia wolontariatem: Opieka nad dziećmi – organizacja i/lub pomoc w organizacji czasu młodszym pociechom, podczas wieczornych konferencji dla ojców – podczas rejsu; Przygotowanie zestawów koszulek, czapek, bander, materiałów liturgicznych i innych rzeczy na zestawy dla konkretnych załóg – tuż przed rejsem; Bosman – wydawanie zestawów z pkt. 2, opisanie oznaczeń łódek do ich załóg – podczas rejsu; Oprawa muzyczna mszy świętych; Przygotowanie w porozumieniu z diakonią muzyczną śpiewników rejsowych; Możliwe jest łączenie funkcji. Jeśli ktoś chciałby zaproponować formę pomocy nie uwzględnioną na powyższej liście – też zapraszamy. Chętnych proszę o zgłoszenia mailowe. W przypadku pytań proszę pisać lub dzwonić. Opłaty: udział w ROD 2020, to koszt w wysokości 370,00 zł od osoby i nie ma tu znaczenia wiek, stanowisko bądź staż rejsowy. Wszyscy po równo. W związku z ograniczoną ilością łódek, które mamy już zarezerwowane, a tym samym miejsc, w/w kwota obowiązuje dla wpłat dokonanych do 16/02/2020 r.. Ponieważ jest mocno ograniczona ilość miejsc, decyduje kolejność zgłoszeń. Osoby dla których zabraknie miejsc w pierwszym terminie lub, które wpłacą po nim (16/02/2020 r.), opłata wynosi 410 zł/os. Dla spóźnialskich, którzy zgłoszą się po 30/04/2020 r. lub do tego czasu nie opłacili składki i dla których łódki będą poszukiwane w specjalnym trybie, opłata wynosić będzie 460 zł/ opłaty wynika z dobierania łódek u drobnych czarterowców, którzy mają wyższe ceny lub wynajmują je tylko w cyklach tygodniowych. Opłata za rejs, zgodnie z jego regulaminem, jest bezzwrotna . Osoba, która z jakichkolwiek powodów będzie musiała zrezygnować z udziału, chcąc odzyskać wpłaconą kwotę, będzie musiała znaleźć na swoje miejsce inną osobę. Opłata za rejs będzie w 100% (wzorem lat ubiegłych) rozliczona na początku rejsu. Zwyczajowo jest to zwrot w gotówce, która to później stanowi budżet łódkowy na paliwo, cumowanie i tym podobne. Dzielcie się tą informacją. Zapraszajcie wszystkich chętnych! Szczególnie ciepło zachęcajcie znajomych księży i sterników jachtowych – ich nigdy za wielu. Wejdźcie na nasza stronę by przypomnieć sobie o co chodzi w tej imprezie, aby skorzystać z poradnika, lub po prostu powspominać wcześniejsze wyprawy. Przewidywany plan naszych rekolekcji: – Msza Święta – godz. 9:00. Msza Święta; godz. 20:00 rekolekcje dla ojców zakończone Apelem Jasnogórskim dla wszystkich. godziny późnowieczorne ognisko i rozmowy w – godz. 9:00 Msza pożegnalna – dopłynięcie do portu macierzystego – oddanie łódek. Każdy dzień będzie się rozpoczynać i kończyć krótka odprawą sterników. W trakcie rejsu tradycyjnie przewidujemy regaty. Na koniec chciałbym ponowić zaproszenie do wolontariatu. Kolejne informacje będziemy podawać w miarę pojawiania się nowych faktów Do zobaczenia na mazurskich wodach Pozdrawiam Marek Krzyślaktel.
Witajcie Ojcowie, Przyjaciele, Żeglarze; W ślad za ostatnim maile, niniejszym oficjalnie ogłaszam rozpoczęcie zapisów na XIV Mazurski Rejsów Ojców z Dziećmi! Dla przypomnienia przesyłam ponownie
Liczne groty, jaskinie, zamki… a wszystko to mieszczące się na terenie najmniejszego w Polsce Parku Narodowego, jakim jest Park Ojcowski. Zarówno w parku, jak i jego sercu, jakim jest Ojców – czeka na nas wiele rodzinny atrakcji. Byliście już w tym miejscu? Ojcowski Park Narodowy – co zobaczyć z dzieckiem? Ojcowski Park Narodowy utworzony został w 1956 roku i od tamtego czasu cieszy się sporym uznaniem turystów mimo tego, że jest najmniejszym w Polsce Parkiem Narodowej o łącznej powierzchni 2145,62 ha. Jego najwyższym wzniesieniem jest Chełmowa Góra sięgająca 473 m Na jego terenie znajdziemy całe mnóstwo wzniesień, jaskiń czy zamków, które są idealnym miejscem na rodzinną wycieczkę. Czytaj również: Jura Krakowsko-Częstochowska z dzieckiem rowerem Jedną z największych atrakcji Ojcowskiego Parku Narodowego jest największa na jego terenie jaskinia – Grota Łokietka nazywana też po prostu Jaskinią Łokietka. Składa się na nią system korytarzy o łącznej długości 320 m, dwie duże sale: Sypialni i Rycerskiej, oraz dwie mniejsze sale. Jeszcze przed 1987 rokiem jaskinię to zwiedzano ze świecami, jednak od tego czasu znajduje się tam instalacja elektroniczna, w efekcie czego całość jest obecnie oświetlona – co z pewnością wpływa na jakość zwiedzania tej groty. Wybierając się tam na wycieczkę pamiętajmy o tym, że temperatura wewnątrz wynosi 7-8 stopni Celsjusza. Kolejnym miejscem wartym uwagi w Ojcowskim Parku Narodowym jest Jaskinia Ciemna, nazywana również Jaskinią Ojcowską. To miejsce – w przeciwieństwie do wspomnianej Groty Łokietka – zwiedzamy wyłącznie w grupach i asyście przewodnika z racji tego, że nie ma tutaj zainstalowanej elektryczności, w związku z czym zwiedzanie wnętrza odbywa się przy świecach. Bez obaw – bez względu na to, dzieci również poradzą sobie z jej zwiedzaniem. W Jaskini Ciemnej czeka na nas aż 230 metrów korytarzy i obszerna komora – wysoka na kilkanaście metrów, długa na 90 m i szeroka na 20 m! Jest to największa komora wstępna na terenie Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej. W Jaskini Ojcowskiej możemy podziwiać stalagmity, kotły wirowe czy stalaktyty rurkowe. Z całą pewnością zwiedzanie tego miejsca w półmroku nadaje charakteru naszej przygodzie. Ojców – atrakcje Ojców jest wioską położoną niespełna 30 km od Krakowa. To właśnie tu – w sercu Ojcowskiego Parku Narodowego – zatrzymuje się większość turystów, pragnąca na własne oczy zobaczyć jego atrakcje. Znajdziemy tutaj szeroką ofertę noclegową, Zamek i Grodzisko na Wzgórzu Okopy, Muzeum Regionalne PTTK czy Ekspozycję Przyrodniczą w Centrum Edukacyjno-Muzealnym OPN. Zaledwie 7 km dalej w Pieskowej Skale znajduje się przepiękny Zamek, który odwiedzany jest przez liczne wycieczki. Ceny i godziny otwarcia Zwiedzanie Groty Łokietka: Jaskinia udostępniona jest do zwiedzania w okresie od maja do października, w godzinach od 9:00 do 18:00, jednakże w okresie jesiennym jej zamknięcie ma miejsce szybciej. bilet normalny – 10 zł bilet ulgowy – 8 zł Zwiedzanie Jaskini Ciemnej: Od 23 kwietnia do końca września – od 10:00 do 17:00 Październik: od 10:00 do 16:00. Wejścia do jaskini do pół godziny. bilet normalny – 8 zł bilet ulgowy – 5 zł Zwiedzanie Zamku w Ojcowie: Od 6 kwietnia – od 9:00 do 16:45 Od maja do końca sierpnia – od 9:00 do 17:45 Wrzesień – od 9:00 do 16:45 Październik – od 9:00 do 15:45 Listopad – od 9:00 do 15:00. W niedziele i święta – otwarcie wydłużone o godzinę Bilet normalny:4 zł Bilet ulgowy: 2 zł Lokalizacja Ojcowskiego Parku Narodowego:
40 i więcej. Cena za jednego uczestnika: Cena zawiera: przejazd autokarem, opiekę pilota/przewodnika, bezpłatne miejsca dla opiekunów. Cena NIE zawiera: kosztów biletów wstępu ⇒ prosimy o kontakt telefoniczny z Biurem. Wycieczki szkolne jednodniowe, Wycieczka szkolna Płock, Zwiedzanie Płocka: Muzeum Secesji, Wzgórze Tumskie, Wystawa
Najmniejszy, ale bardzo urokliwy polski park narodowy, czyli słoneczna wycieczka do Ojcowskiego Parku Narodowego. Od tygodnia zapowiadano, że będzie to ostatnia tak słoneczna niedziela tej jesieni, więc zanim rozpoczął się weekend, wiedzieliśmy już, co będziemy robić właśnie w niedzielę. Nie ma co siedzieć w domu. Taki dzień trzeba wykorzystać, by trochę się poruszać, nacieszyć oczy pięknymi krajobrazami, a nawet siebie i dzieciaki zmęczyć. By wieczorem, kładąc się spać, usłyszeć: „Ale to był fajny dzień!”. Dla takich słów zawsze warto się ruszyć, nawet mimo przedłużającej się drogi i dzieciaków dopytujących: „Daleko jeszcze? Dlaczego tak wolno?” Hmm… chyba nie tylko my słuchamy informacji pogodowych . Wizją tej pięknej, słonecznej pogody i… zmęczonych wieczorem dzieci, które zasną, zanim powiemy dobranoc, namówiliśmy ciocie i wujków wraz z dzieciakami na wspólną wyprawę. Dziewczynki również wtajemniczyliśmy w nasz plan (oczywiście pomijając taki szczegół, jak wieczorne zasypianie) i już wspólnie niecierpliwie odliczaliśmy dni, godziny do wycieczki. One cieszyły się, że będzie trochę wspinaczki, ciekawej historii, przeplatanej tajemniczymi legendami i towarzystwo w ich wieku. My natomiast cieszyliśmy się, że spędzimy ten dzień razem, bez obowiązków i... „a co mam robić?” . Gdzie ruszyliśmy? Tym razem do Ojcowa, a dokładniej do Ojcowskiego Parku Narodowego, obejmującego dwie malownicze doliny - Dolinę Prądnika i Dolinę Sąspowską. Ten niewielki park rozciąga się na terenie Jury Krakowsko – Częstochowskiej w pobliżu Krakowa. Jura - jak wiemy - usiana jest wapiennymi ostańcami, przybierającymi często charakterystyczne i ciekawe formy, jak np. znana wszystkim Maczuga Herkulesa. Na terenie parku znajdują się także liczne jaskinie o wiele mówiących i znaczących nazwach, jak jaskinia Łokietka, Zbójecka czy Ciemna. Trzeba pamiętać, że ten niewielki park słynie i wyróżnia się na tle innych polskich parków bogatą florą i fauną, którą dumnie reprezentuje nietoperz. W Ojcowskim Parku Narodowym znajdują się także interesujące i imponujące zabytki historyczne, takie jak zamki w Ojcowie czy Pieskowej Skale. I jak każde wyjątkowe miejsce w Polsce, tak i ten niewielki park wraz ze swoimi jurajskimi i… średniowiecznymi pamiątkami, kryje tajemniczą, a często i burzliwą historię, ściśle związaną z dziejami naszego kraju. Ale co tu więcej pisać. Trzeba jechać i przekonać się na własne oczy, że Ojcowski Park Narodowy jest bardzo urokliwy i choć niewielki, to swoją różnorodnością, malowniczością i niezwykłością nie ustępuje innym parkom. No to w drogę… Jak przystało na profesjonalnych, samozwańczych kierowników wycieczki, jeszcze w samochodzie ustalamy dokładny plan, czego nie ułatwia nam nasz girls' band z tylnej kanapy samochodu, który już dopytuje o szczegóły i oczekuje odpowiedzi także na już . „Kto jedzie za nami, a kto przed nami?” - to pytanie wymagające natychmiastowej odpowiedzi, która budzi nieziemski entuzjazm i okrzyki radości. Póki ich głowy są na miejscu (co wydaje się wręcz niemożliwe, biorąc pod uwagę skręt ich szyi podczas śledzenie aut za nami, człowiek może się skupić na planie. Ale… hmmm… nie ma co gdybać i planować, trzeba… improwizować, tzn. działać. Na początek… musimy znaleźć miejsce parkingowe, co nie jest takie łatwe, ponieważ pół Polski zjechało się tego słonecznego dnia do Ojcowa. A my w dodatku mamy 3 samochody do zaparkowania. Trochę czasu upłynęło, ale udało nam się bezpiecznie zaparkować w bliskiej odległości od ruin zamku w Ojcowie, który jest punktem nr 1 naszego planu. W pobliżu ruin zamku znajduje się płatny parking, jednak na dość szerokim poboczu również jest możliwość zaparkowania; szczególnie kiedy ten pierwszy jest zajęty. Zamek w Ojcowie Zanim udamy się w kierunku kasy biletowej na Zamek, warto zajrzeć do Kaplicy „Na Wodzie” z 1901 r., której fundamenty spinają dwa brzegi Prądnika. Drewniana kapliczka przypomina wyglądem alpejskie budownictwo i - jak głosi legenda - wybudowano ją na przekór zakazom cara, który zakazywał budowy na ziemi ojcowskiej, sprytnie - na wodzie. Dzieciaki prawie biegną przed nami, więc i my biegiem w kasie kupujemy bilety (dzieci do 2 lat nie płacą, karta Dużej Rodziny jest tutaj również honorowana) dla nas wszystkich i ruszamy oglądać i podziwiać średniowieczny zamek, a raczej to, co po nim pozostało. Zamek w Ojcowie został wybudowany na Górze Zamkowej na polecenie Kazimierza Wielkiego w II połowie XIV w., jako jedna z kilkunastu warowni obronnych, zwanych - ze względu na swoje niedostępne położenie - Orlimi Gniazdami. Ich głównym zadaniem było bronić ówczesnych granic średniowiecznej Polski. Patrząc na rozmiar oraz położenie zamku, myślę, że świetnie się w tej roli sprawdzał. Przed bramą wjazdową, która teraz służy za wejście na dziedziniec zamku, robimy pamiątkowe zdjęcie dzieciakom, które już zaglądają w każdy kąt i skalną szczelinę. Przy budowie każdego zamku na szlaku Orlich Gniazd w naturalny sposób wykorzystano nie tylko ukształtowanie terenu, ale i wapienne skały, pomiędzy które te budowle wkomponowano. Dlatego możliwości wspinaczki i beztroskiej, ale kontrolowanej zabawy jest tutaj bez liku. Podnosimy nogi i wchodzimy na zamek… Dzieciaki na początku biegają po rozległym terenie i nadziwić się nie mogą, że kiedyś tutaj spacerowały konie, rycerze dyskutowali o kolejnych bitwach i toczyło się życie. Cały czas pamiętamy, że jesteśmy na górze, więc w pobliżu barierek obowiązuje całkowity zakaz biegania. Ogarniamy towarzystwo i siadamy na ławce na chwilę odpoczynku i mały posiłek - czekoladę. I kiedy tak już sobie usiedliśmy, to... dzieciaki otworzyły buźki, aby zadawać pytania. Jedno przez drugie . Każdy, dosłownie każdy najmniejszy fragment murów obronnych czy innej budowli rodził mnóstwo pytań. A do tego jedna odpowiedź rodziła kolejna pytania. Dobrze, że tym razem było nas więcej, bo każdy jakieś 3 grosze dorzucił i dzieciaki były usatysfakcjonowane naszą odpowiedzią . Uff... chyba temat średniowiecza był naszym ulubionym w szkole, bo sporo odpowiedzi przyszło nam całkiem łatwo . Każdy zamek to inna ciekawa historia. Co robili rycerze, do czego służyła im studnia, po co im była baszta, czy tu były lochy, co tutaj robiono kiedyś… tych pytań było mnóstwo. Dzieciaki rezolutnie łapały każdą naszą opowieść i odpowiedź... i mnożyły kolejne pytania. Powiem, że fajnie było tak podyskutować i posłuchać ich opowieści i spostrzeżeń, opartych na naszych odpowiedziach. Dzieci rozumieją wszystko po swojemu, często nie szukając „drugiego dna”, co jest bardzo cenne, a zarazem ciekawe, bo z jednej strony przyjmują rzeczy takie, jakie są, a z drugiej - dopowiadają ich własne historie. I kto wie, może to one mają rację? Każda taka rozmowa budzi naszą dumę i przekonanie, że mamy już coraz bardziej świadomych kompanów, pod których często dobieramy miejsce i temat wycieczki. Sporo czasu spędziliśmy na zamku, snując coraz bujniejsze opowieści na jego temat. Legenda głosi, że nazwę zamku nadał sam król Kazimierz na pamiątkę walki swojego ojca Władysława Łokietka o tron krakowski. Łokietek właśnie w ojcowskich jaskiniach i lasach się ukrywał. Nieopodal zamku znajduje się nawet Jaskinia Łokietka, którą polecamy odwiedzić z dziećmi. ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ Na koniec zaglądamy jeszcze na basztę, w której mieści się makieta zamku i z okolic której roztacza się malownicza panorama na Dolinę Prądnika. Szczególnie jesienią widok ten budzi nasz niezmienny zachwyt swoimi barwami. Na zielonym szlaku Powoli zeszliśmy schodami i udaliśmy się w kierunku zielonego szlaku, który wybraliśmy na dzisiejszy spacer. Szlak zielony to bardzo malowniczy szlak, który wiedzie przez Dolinę Sąspowską, Złotą Górę, Park Zamkowy, Jaskinię Ciemną, Górę Okopy, Dolinę Prądnika i Bramę Krakowską. My dołączamy na szlak w Parku Zamkowym, gdzie dzieciaki robią kolejną przerwę - tym razem na zielonej trawce przed dawnym hotelem „Pod Kazimierzem”. Chwilę bawią się przyniesionymi na własnych plecach maskotkami, turlając je głównie po trawie między sobą. My korzystamy z okazji i także odpoczywamy, zbierając siły przed dalszą drogę. Początkowo szlak wiedzie asfaltem, ale można trochę z niego zboczyć i podejść pod wzniesienie Jonaszówka, z którego można podziwiać wspaniały widok na Ojców i Dolinę Prądnika. Tym razem darowaliśmy sobie wspinaczkę ze względu na młodsze dzieciaki i ich nieodzowne „ja siam”. Aż tyle spokoju w sobie nie mamy Ale byliśmy już wcześniej z dziewczynkami i polecamy, bo warto trochę się wysilić i wejść na skałę. Wracamy zatem na asfaltowy szlak, gdzie możemy zobaczyć stare, zniszczone już czasem wille i pojedyncze wapienne ostańce o osobliwych nazwach czy większe ich skupiska. Na początku szlak jest dość monotonny, dlatego dzieciaki co chwilę dopytują, kiedy będziemy się wspinać i… męczyć. No i mamy, jak na zawołanie. Przed kasą do Jaskini Ciemnej, która tego dnia niestety jest nieczynna, tak jak i platforma widokowa, szlak skręca w lewo i pnie się dość stromo w górę. Łatwo nie jest, szczególnie dla nas. Dzieciaki natomiast nie mają najmniejszego problemu z podejściem. Wracają nawet po kilka razy do nas, by… zobaczyć jak nam idzie. Oj, śmiejcie się . Najmłodsi kompani naszej wycieczki nie mieli jeszcze 2 latek, a z małą pomocą świetnie sobie radzili na szlaku i ani razu nie zamarudzili, nawet na baranich barkach tatusiów . Wspinaliśmy się powoli i cieszyliśmy oczy coraz bardziej imponującymi widokami na całą dolinę. Słoneczko nam przygrzewało i rzucało ciepłe promienie na cały okoliczny krajobraz. Było pięknie . Co niektórych dopadło lekkie zmęczenie, dlatego przy wejściu do jaskini zrobiliśmy sobie przerwę na jedzenie i na zadawanie pytań . Jeden z wujków, dobrze obeznany w temacie jaskiniowców, opowiedział dzieciakom o dawnych ludziach, którzy mieszkali w tutejszych jaskiniach. Tak przekonywająco opowiadał, że nawet my, „starsi”, słuchaliśmy będąc pod wrażeniem jego wiedzy. Albo my tak mało wiedzieliśmy na ten temat, albo… on się tak dobrze przygotował . Załóżmy, że to drugie było prawdą . Przez zamkniętą bramę mogliśmy podejrzeć kilku przedstawicieli jaskiniowców, których dzieciaki obserwowały jak zahipnotyzowane. Wujek przy okazji tak nam się rozkręcił, że trzeba go było hamować, by ruszyć dalej… i dać dzieciom dojść do głosu . Po drodze minęliśmy kilka punktów widokowych, z których mogliśmy zobaczyć dolinę w jesiennych barwach. Widok bajkowy! Dzieciaki - jak przystało na kozice górskie - mknęły do przodu, a my podążaliśmy za nimi, zatrzymując je co jakiś czas, by i one chłonęły malowniczy krajobraz. Po chwili doszliśmy w okolice słynnej Rękawicy - skały w charakterystycznym kształcie, przypominającym dłoń. Skała jest bardzo malownicza i imponująca, więc warto poświęcić trochę energii i czasu, by się tutaj wdrapać. Z Rękawicą również związana jest ciekawa legenda, która mówi, że sam Bóg zasłonił ręką miejscowych ludzi, ukrywających się przed Tatarami w Jaskini Ciemnej. Coś w tym może być, dlaczego nie? Dzieciaki słuchały z zaciekawieniem legendy i przekonane kiwały głowami. Nigdzie nam nie było spieszno, więc mieliśmy czas na ich własne opowieści i legendy. I to chyba całkiem interesujące, bo dołączyła do nas pani z córką, które szły również szlakiem zielonym, ale w przeciwnym kierunku. Wymieniliśmy się jeszcze spostrzeżeniami typu „ile jeszcze”, pożegnaliśmy się i ruszyliśmy dalej na szczyt Góry Koronnej. ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ Doszliśmy do kolejnego punktu widokowego, gdzie całą dolinę, z Bramą Krakowską na czele, mamy jak na dłoni. I tutaj aż prosi się o sesję zdjęciową. Napstrykaliśmy kilkanaście zdjęć, w różnych konfiguracjach, zapełniając nasze rodzinne albumy. Dzieciaki dobierały się parami, a nawet całą grupą stanęły do zdjęcia . Kolejny mały sukces. Po przedłużającej się sesji, zdecydowaliśmy, że schodzimy już na dół i kontynuujemy spacer doliną. Zmęczenie oraz puste brzuchy i brzuszki upominały się już o swoje . Jeszcze zaliczyliśmy krótki przystanek przy stanowisku neandertalczyków i byliśmy na dole, z powrotem przy kasie. Po krótkim postoju, kontynuowaliśmy nasz spacer do skalnej Bramy Krakowskiej, którą niegdyś przebiegał szlak handlowy z Krakowa na Śląsk. Dzieciaki, gdy tylko zobaczyły wielkie skały, pobiegły przed siebie. I tam miła pani przejęła od nas pałeczkę i opowiedziała im, po co wtyka się patyki pod skały. Tak grzecznie słuchały pani, że później razem z nią pół Ojcowa gałęzi wyzbierały i zabezpieczyły skały z każdej strony. Więc, jeśli ktoś się potknie albo nie będzie miał gdzie swój patyk włożyć, to… już przepraszamy . Pożegnaliśmy się z panią i udaliśmy się wolnym krokiem w drogę powrotną. Zbieramy się w drogę powrotną Dzieciaki nie za bardzo chciały współpracować, ponieważ chciały iść dalej. Jednak późna godzina, obietnica szybkiego, oczywiście wspólnego powrotu w te okolice i… pizza - zdziałały swoje. Wracaliśmy w kierunku samochodów, tym razem dnem doliny, czyli już bez górskiej wspinaczki, za to z imponującymi widokami po każdej ze stron. Tym razem mogliśmy z dołu podziwiać miejsca, gdzie byliśmy. Z plecaków wyjęliśmy bluzy, a dzieciaki nawet podzieliły się między sobą swoimi ubraniami. Więc kto nie miał czegoś cieplejszego, to... już miał . Dobrały się parami i tak szły, rozmawiając między sobą i wymieniają się wrażeniami z wycieczki. Szliśmy obok i co jakiś czas spoglądaliśmy na siebie, szeroko otwierając oczy ze zdziwienia nad ich pamięcią i różnorodnością będzie to powtórzyć . Najedzeni wracaliśmy do domu. Dziewczynki już w samochodzie wymogły na nas obietnicę, że na następną wycieczkę też pojedziemy wszyscy razem. Nas długo namawiać nie trzeba . Wycieczka w grupie uczy dyscypliny, odpowiedzialności za drugą osobę, szacunku do jej możliwości i ćwiczy umiejętność słuchania innych. I tego, że każdy może mieć swoje zdanie, odczucia i wrażenia na dany temat. Czasem inny od naszego, co tym bardziej nas wzbogaca, bo może to inne spojrzenie zainspiruje i nas . Ponadto towarzystwo rówieśników dostarcza wielu radosnych i zabawnych momentów . I kto, jak nie kuzyn czy kuzynka, koleżanka czy kolega dorówna im kroku? Szczególnie pod górę . A i z czystej rodzicielskiej ciekawości i wrażliwości, dobrze jest przyjrzeć się, jak nasze dziecko funkcjonuje w grupie, jak dba o innych, o dobrą atmosferę, jak broni własnego zdania i jak dzieli się swoimi przemyśleniami z innymi. Nie była to ostatnia słoneczna niedziela tej jesieni, więc już myślimy nad kolejną wspólną wycieczką. Może znów okolice Ojcowa? Mamy z nich bardzo miłe, rodzinne wspomnienia i masę zdjęć, które umilają nam te chłodniejsze wieczory i rozbudzają apetyt na więcej. A może inne malownicze miejsce, których w Polsce mamy pod dostatkiem? Autorka tekstu i zdjęć: Magdalena Dyszy Przeczytałeś artykuł w portalu - Miejsca Przyjazne DzieciomPOLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<< Jeśli podoba Ci się nasz artykuł lub masz do niego uwagi, zostaw komentarz poniżej. WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE Portal
Wakacje z dzieckiem z pewnością warto zaplanować z dużym wyprzedzeniem. W przypadku czarteru sprawdza się powiedzenie „im wcześniej, tym lepiej”. Większość armatorów nagradza klientów za wczesną rezerwację zniżkami czarterowymi, nawet do 30%. Kolejnym krokiem będzie wybór jachtu. Na rejs z dziećmi idealny będzie katamaran.
Rejs "Żegluję z Tatą 2020" to jubileuszowa edycja trwającego od przeszło 10 lat programu wspólnego żeglowania Ojców z dziećmi. Po raz pierwszy rejs odbędzie się na polskim żaglowcu szkoleniowym STS Fryderyk Chopin i, miejmy nadzieję, na stałe wpisze się w kalendarz. Pomysłodawcą i inicjatorem jest Piotr Jarosz, żeglarz z pasją, a przede wszystkim misją zarażania żeglarstwem absolutnie wszystkich. Rejsy, zarówno wśród dzieci, jak i wśród Tatów, kształtują postawy nacechowane empatią, zaufaniem, chęcią pomagania sobie nawzajem, a także zrozumienia siebie i innych. Podczas tej wspaniałej przygody wszyscy poznają tajniki żeglarstwa i budowy jachtów, uczą się żeglować, nabierają doświadczenia a przede wszystkim dobrze się bawią.
. 25 80 20 454 203 420 219 152

rejs ojców z dziećmi